Jak myślisz po co sklepy robią promocje?
Z dobroci serca, żebyś sobie mogła kupić taniej te wszystkie wspaniałe produkty?
Obie dobrze wiemy, że sklepy to nie fundacje dobroczynne, jeśli coś robią to mają w tym zysk. No ale pomyślisz sobie – no jaki, przecież sprzedają taniej.
Nie wiem czy wiesz, że zanim zostałam Beatą od Oszczędzania pracowałam w sieciówce odzieżowej. Przez 13 lat zaliczyłam wszystkie stanowiska od sprzedawcy do kierownika regionalnego. Zaliczyłam też wszystkie szkolenia z marketingu, sprzedaży i visual merchandisingu. W skrócie – “nie ze mną te numery Bruner” – znam je wszystkie.
Skoro nie z dobroci serca ta promka na mleko czy pomarańcze to po co? Czy im się to w ogóle opłaca?
Oto cytat z artykułu opublikowanego na portalspożywczy.pl
“Klienci dyskontów mają największy wskaźnik odwiedzin w sklepach po obejrzeniu gazetki – wynika z analizy opublikowanej przez Blix. To właśnie gazetki dyskontów wywołują największy impuls zakupowy i najczęściej przekładają się na finalne zakupy w sklepach […]
55% klientów dyskontów, po obejrzeniu gazetki w aplikacji Blix, realizuje zakupy w sklepach stacjonarnych. Istnieje grupa hard shopperów tego segmentu, której reprezentanci przychodzą do swoich ulubionych sklepów minimum 3 razy w tygodniu. Przykładowo, dla dwóch liderów segmentu dyskontów – Lidla i Biedronki – hard shopperzy stanowią grupę aż 37%. To bardzo duża i lojalna grupa”
Jesteś hard shopperem?
Promocje to wabik, taka przynęta, a gazetka promocyjna to wędka. Czy sklepom się to opłaca? Oczywiście, bo nawet jak na dany produkt będą mieli bardzo niską marżę, to prawdopodobieństwo, że wyjdziesz kupując tylko ten jeden produkt w promocji jest zerowe prawda?
Po to są promocje na podstawowe produkty, jak mleko czy owoce. Przyciągają do sklepu.
Jest jeszcze drugi rodzaj promocji – zwiększający średni paragon. To są oferty na produkty “luksusowe”. Takie tygodnie tematyczne czy czekoladki w złotych pudełkach z wielką czerwoną cenówką “obniżka”.
Każdy marzy o odrobinie luksus, albo wycieczce do Grecji choćby tylko mentalnej jedząc sałatkę grecka z “oryginalną fetą” i oliwkami. A gdy to jeszcze ma czerwoną cenę i info “do wyczerpania zapasów…
A powiedzmy sobie szczerze znasz regularną cenę “oryginalnej fety”? Jak nie, to skąd wiesz, że ta promocja się opłaca?
- Jak więc korzystać z promocji i nie dać się łapać na wędkę?
- Jak kupować produkty, które faktycznie potrzebujesz i zjadasz nie przepłacając przy tym?
- Jak mieć więcej pieniędzy na to co lubisz i chcesz kupić Ty, a nie wydawać je na to co sklep chce Ci sprzedać?
Trzeba mieć dobry system planowania zakupów, który nie tylko pomoże Ci ograniczyć ilość wizyt w sklepie, ale przede wszystkim znaleźć przestrzeń na to czego potrzebujesz w Twoim budżecie bez zaciskania pasa.
Mój stworzyłam w oparciu o lata doświadczeń w handlu i lata praktyki w oszczędnym stylu życia. I wiesz to wcale nie jest jakieś bardzo trudne do zrozumienia i wprowadzenia w życie. Bo każdy ma życie do ogarniania i systemy powinny nam to usprawniać, a nie dodawać pracy.
Taki właśnie jest mój oszczędny system – kilka prostych kroków i nagle całość zacznie się składać. Podstawowym elementem tej układanki jest dobra instrukcja i wygodne narzędzia. Oba znajdziesz w moim najnowszym kursie Planuję zakupy – oszczędzam pieniądze
W tym tygodniu ma premierową cenę 37 zł. Ta inwestycja zwróci Ci się już przy najbliższej wizycie w sklepie.
Jeśli masz jakiekolwiek pytania nie wahaj się do mnie pisać. Pamiętaj, że promocyjna cena obowiązuje tylko do czwartku. Nie zwlekaj, bo możesz już przy najbliższych zakupach wydać mniej bez zaciskania pasa.
Beata od Oszczędzania
Dziękuję za artykuł!
Myślę, że dyrektywa omnibus trochę namieszała. Sklepy zaczynają iść w mechanizmy 2+1 lub multibuy. Co sprawia, że jeszcze więcej kupujemy i wydajemy.
Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest obserwowanie rynku marek własnych. Dobre jakościowo produkty za stosunkowo niską cenę 🙂
Pozdrawiam!