Żyjemy w czasach, w których bycie świadomym konsumentem się opłaca. Coraz więcej mówi się o negatywnym wpływie szkodliwych substancji chemicznych na środowiska i nasze zdrowie. I to wcale nie dotyczy tylko topniejących lodowców i zatrutych fok gdzieś tam na końcu świata. Dobrowolnie zapychamy sobie szafki toksycznymi chemikaliami wydając na nie tysiące złotych. Oblewamy nimi siebie i cały swój dom w przekonaniu, że to dla naszego dobra. A potem zamykamy wymyślnymi zabezpieczeniami, żeby te “magiczne specyfiki” przez przypadek nie zatruły naszych dzieci? Gdyby były one skuteczne, to YouTube by zbankrutował. Mali spryciarze pokonujący antydzieciowe zabezpieczenia cieszą się milionową oglądalnością.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
Wiesz, że każdego dnia tylko do Centrum Zdrowia Dziecka przywożone jest 2-3 maluchów z objawami zatrucia środkami do sprzątania?
A to nadgryzły kostkę do WC, a to wypiły płyn do podłóg lub co gorsza udrażniacz. Na końcu podam Ci linka do artykułu, który szerzej omawia ten problem i zawiera info, jak w takiej sytuacji się zachować. Warto znać zasady pierwszej pomocy w takim przypadku.
No dobrze, ale co w takim razie zrobić. Jak znaleźć balans między czystością a bezpieczeństwem? I czy w ogóle da się mieć czysty dom bez zbędnej chemii?
Ile sprayów potrzeba, żeby mieć czysty dom?
Otacza nas świat, w którym każdy każdemu chce coś sprzedać. Potrzeba rodzi produkt. A może produkt rodzi potrzebę? Trochę tak jest w przypadku chemii domowej. Półki w marketach uginają się pod ciężarem różnokolorowych specyfików na praktycznie każdy brud. Reklamy skutecznie przekonują nas, że bez tony chemikaliów zginiemy marnie zarośnięci kurzem, brudem, osadem z mydła i bakteriami.
Zapominamy, że przecież jeszcze jakieś 25-30 lat temu ludzie sprzątali głównie przy użyciu wody i mydła. Ba! Człowiek kolonizuje Ziemię od 200 tyś lat i 99,9% tego czasu przetrwał bez płynu do mycia podłóg i żelu do WC. Co lepsze miał się całkiem nieźle i przede wszystkim nie cierpiał na alergie i problemy skórne tak jak teraz. Wiesz, że jakaś forma alergii dotyczy aż 40% Polaków. To znaczy, że prawdopodobnie Ty lub, ktoś z Twoich bliskich do tej grupy należy. Jedną z tych osób jestem ja i mój syn. To było z właśnie jednym z motywatorów redukcji wielkości “szafki pod zlewem”. Skoro moja babcia może mieć czysty dom używając naturalnych środków i cieszyć się dobrym zdrowiem w wieku 90 już lat, to mogę i ja.
Co jest do wszystkiego to jest do niczego
Znasz to powiedzenie? Dawno temu była taka reklama wybielacza ACE. Takie powiedzenia zapadają głęboko w pamięć i czy chcemy, czy nie wpływają na nasze zakupowe decyzje. Dlatego właśnie w swojej szafce pod zlewem miałam płyn do podłóg, płyn do blatów, płyn do piekarnika, do łazienki, spray na kurz i szesnaście innych na poszczególne brudy w moim domu. Któregoś dnia poszłam po rozum do głowy i postanowiłam sprawdzić co się kryje magicznego w składach tych produktów. Co je aż tak bardzo różni, że na kurz na półce muszę użyć innego niż na kurz na podłodze.
Wiesz co się okazało? Że w sumie praktycznie nic. Owszem butelka jest inna, etykieta, zapach też trochę, ale skład chemiczny bardzo zbliżony. Poczytałam pogrzebałam, odkurzyłam trochę wiedzę ze studiów chemicznych i przestałam kupować wszystko prócz płynu do mycia naczyń. Ma tę przewagę, że zawiera dokładnie te same substancje powierzchniowo czynne, co każdy inny specyfik, ale jest w formie gęstego koncentratu. Dzięki temu wystarcza na zdecydowanie dłużej, a kosztuje taniej. Nie używam go jednak zbyt dużo ponieważ…
Chemia sklepowa kontra domowa
Płyn to jednak nadal chemiczna mikstura z wielkim wykrzyknikiem na etykiecie. A przecież celem jest czysty i bezpieczny dom. Tu na pomoc przyszły mi składniki wykorzystywane do tej pory głównie przy gotowaniu. Okazało się, że soda oczyszczona, kwasek cytrynowy, ocet, spirytus , woda utleniona i najzwyklejsza sól z powodzeniem mogą zastąpić armię sklepowych psik psików. Zmiana nie nastąpiła u mnie od razu. Testowałam, sprawdzałam, powoli się przekonywałam, że jednak da się inaczej. Owszem są produkty, dla których godnych zamienników jeszcze nie znalazłam. Nadal w mojej szafce pod zlewem mam kostki do zmywarki i kapsułki do prania. Ale trzy lata temu półki w mojej szafce pod zlewem się uginały. Teraz ją całkowicie zlikwidowałam zostawiając tylko podręczny koszyczek z rączką. Zyskałam za to nie tylko 800 zł oszczędności rocznie, ale także miejsce w szafce pod zlewem na spiżarkę, o której zawsze marzyłam.
Trzy razy E, czyli motywy zmiany
Ekonomicznie. Zadałam sobie trud by policzyć ile dokładnie na tej zmianie oszczędziłam. By to zrobić najpierw policzyłam koszt tradycyjnych produktów, które zużywałam. Oczywiście wartości te będą inne dla każdego. Dla jednych większe dla innych mniejsze, dlatego warto sprawdzić samemu. Mój roczny koszt w większości zbędnych środków to 949 zł. Wyobrażasz to sobie? Ja byłam w szoku, bo marzy mi się odkurzacz pionowy z funkcją mycia podłogi i ciężko mi na niego wyskrobać taką kwotę. Za to na niepotrzebne, niebezpieczne, wcale nie ułatwiające życia płyny wydawałam z lekkim sercem przez tyle lat! Co lepsze, dzieląc tą kwotę na tygodnie, okazuje się, że stać by mnie było na zatrudnienie pani do sprzątania. Mogłaby przychodzić na godzinkę co tydzień. I teraz sobie pomyśl, miałaś świadomość, że stać Cię na taki luksus? A jednak…
W ciągu ostatnich 3 lat systematycznie redukuje ilość domowej chemia gospodarczej. Obecnie czysty dom kosztuje mnie ok 140 zł rocznie. Co znaczy, że w mojej kieszeni przez te lata zostało prawie 2,5 tysiąca złotych! To już nie jest kwota, którą można zignorować.
Z oszczędzaniem jest tak, że kojarzy się z zaciskaniem pasa i wyrzeczeniami. A ja Ci na każdym kroku udowadniam, że to jest tylko skupienie się na swoich prawdziwych potrzebach, ważność i kupowanie tego, co nam służy. Tak samo jest w tym przypadku. Nie musisz rezygnować z tradycyjnych specyfików jeśli nie czujesz, że to dla Ciebie zadziała. Ale wybieraj tylko te, które faktycznie Ci pomagają mieć czysty dom, a nie tylko mrożą Twoje pieniądze.
Ekologicznie
Poza efektem ekonomicznym, który już pewnie teraz wierci Ci dziurę w głowie i nie daje myśleć o niczym innym, jest aspekt ekologiczny. Kupując te wszystkie zbyteczne środki produkowałam rocznie 77 plastikowych śmieci. Chcemy czy nie nasz świat zalewa plastik. Mega trudno jest bez niego żyć, ale generalnie trudno będzie żyć, gdy prócz plastiku nie zostanie nic. Dlatego jeśli mogę to wybieram inne rozwiązania. Dzięki tej mojej kierowanej motywami ekonomicznymi zmianie, oszczędzam rocznie planecie 70 plastikowych opakowań. A pisząc teraz ten post myślę, że zdecydowanie więcej, bo mam nadzieję, że weźmiesz sobie do serca to co tu czytasz i nawet jak ograniczysz 2 to juz będzie ekstra sukces. Bo ten post przeczyta pewnie 200-300 osób i to już będzie 400-600 śmieci mniej. To są już wartości, które mają znaczenie i dają nadzieję, że za 30 lat będziemy mogły wyjść z wnukami do lasu, albo ulepić bałwana. Choć to drugie już coraz częściej zaczyna być historia z bajki.
Estetyczny
Tak tak estetyczny. Jeśli głównym motywatorem do kolejnych zakupów w dziale chemia domowa jest ładna butelka, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość.
Każdy by chciał, żeby jego dom wyglądał jak z Pinteresta. Pięknie, czysto, jasno, pachnąco. Ale na żadnym z tych zdjęć, które uważamy za piękne nie ma foty łazienki z kostką do WC na pierwszym kadrze, jako głównej ozdoby. Nie stoi tez tam obok butla płynu do czyszczenia toalet, czy mleczko do szorowania. W żadnej pięknej kuchni nie stoją w równym rządku płyny do szyb, na przypalenia do tłuszczu i podłogi. Czy może ja mam inny gust?
By mieć czysty, pięknie pachnący dom nie potrzebujesz tych wszystkich specyfików. Pozbywając się nadmiaru zrobisz miejsce na półce i w budżecie na estetyczne, pachnące świece, nowy dywanik do łazienki czy zestaw olejków zapachowych i kominek. Komplet ładnych ścierek prezentuje się zdecydowanie ładniej niż zwykła rolka papierowego ręcznika. Spytaj samej siebie, jakiego dom byś chciała i czy droga, którą idziesz Cię do niego doprowadzi?
Słowem podsumowania
Ustal swoje potrzeby, przemyśl czego potrzebujesz, a czego potrzebowałaś bo było akurat w promocji w Rossmanie. Zużyj to co masz i nie kupuj nic, aż nie wykończysz zapasów. W tym czasie spróbuj, tylko spróbuj coś zmienić. Potestuj tą sodę, ocet, kwasek. Daj im szansę. Nie zawsze się zakochujemy na pierwszej randce, ale to nie znaczy, że związek nie ma szans.
Tutaj wrzucam Ci linka do artykułu a proso pierwszej pomocy w przypadku zatruć chemikaliami. Przezorny zawsze ubezpieczony. Podziel się nim z koleżanką, bo to ważna wiedza.
Więcej w temacie oszczędzania znajdziesz o tutaj.
3 komentarzy